"My, nasi byli Akowcy. W 1944. roku, jak radzieckie wojska zajęły naszą miejscowość, tak nasz dowódca powiedział, że kto chce może uciekać, zostawać się tu. A tych naszych, którzy nie zostawali się, znaczy którzy broń złożyli, powieźli do Rosji u Kaługa. Tak oni pobyli w Kałudze i do Polski ich odprawili. A tu my wtedy zostali się. No i co? Czekali i wszystko, myśleli, że znów będzie jaka przewrót, wojna będzie…"
"Co do Polski? Ja do Polski, były już dokumenty, tam wiza już z Polski. To cóż? Na niemieckie ziemie? Cóż ja pojadę na niemieckie ziemie? Kiedy ja walczył za Polskę, a pojadę na niemieckie ziemie? I tak odrzekł się i powiedział: nie pojadę! Tak przychodził z Sielsowieta prosidatiel: pojedziesz do Polszy, czy nie? Ja mówię: nie pojadę! No, na cudze strony, żeby to do Polski: jak Gdańsk, Kraków, Warszawa tamoj… jeszcze Lublin tam. A oni pojechali na niemieckie ziemie, tam im postrojki dali niemieckie, które mury jeszcze byli nierozbite. A ja kiedym walczył przeciw Niemcom i pojadę na niemieckie ziemie?! My domagali się, żeby tu w brasławskim powiecie była Polska. Dużo Polaków było, wszystko nie pojechawszy do Polski… A teraz poumierali, aj…ciężko mówić, ciężko mówić."
"No, a cały czas w domu nie będziesz siedzieć, bo NKWD szukała już. Pobędziesz w lesie, przyjdziesz do domu i zobaczysz tam, produktów weźmiesz. Bo wtedy już nigdzie nie chodzili po drugich mieszkaniach produkty brać. No i tak. W domu, póki tam nie zdążył schować się no i znaleźli, obóz zrobili [zasadzkę] i znaleźli. Znaleźli i aresztowali. I powieźli do Brasławia. W Brasławiu tam doprosili troszeczkę. No a wtedy w Połock powieźli już, tam zakryli. W Połocku nie wiem tam ile było, dziewięć osób. No i śledztwo prowadzili. Wszystko. Ja nie przyznałem się, że ja był akowcem. Nie przyznałem się, bo nasze dokumenty niektóre do Polski zabrali, Sowiecki rząd zabrał Polaków i część powieźli do Rosji, no a tu nasze byli dokumenty w jednym mieszkaniu. My skrywali się, napadli na nas, spalili mieszkanie tam i nasze dokumenty tam byli wszystkie."
"Nie daj Boże! I bili… wszystko. Oni chcieli żeby dowiedzieć się więcej. No, ja to postanowił, chociaż zastrzelą, nic nie wypowiem. No i wszystko. A takie były sprawy (…). W Połocku jak byłem… śledztwo prowadzili miesiąc cały, a potem rozporządzeniem do Mohylewa odprawili. Tam ciurma była już, wielka ciurma, tam dużo aresztowanych i wszystko. W Mohylewie pobył trzy miesiące i pod wiosnę, w marcu miesiąc powieźli do Rosji: irkucka obłast, rajon Tajszet. No i tam sześć i pół lat odbyłem w Rosji. No potem rozpatrzyli sprawę i odpuścili."
"A tu jak ta rzeka szła, to na tamtej stronie Litwa, a tu już Białoruś liczy się. A ja często mówię i myślę: jakże to zrobili? Niechajże wojna zakończyła się i po staremu, i znów dawszy Polska miejscowość, w województwie Wilnie, Brasław powiat, Widze gmina. Tak nie! Oni wzięli i Białorusom oddali. A Polaki? Repatriację zrobili do Polski. A dużo się zostało tam na miejscu, pożałowali swoich gospodarstw. Gospodarstwa mieli, maszyny, młocarki mieli. Pożałowali i dużo zostało się. I my sami tak nie jechali do Polski, bo my sami myśleli, że znów Ameryka Rosję rozbije. No, o tak było."
Walczyłem przeciw Niemcom - mam pojechać na niemieckie ziemie?!
Antoni Aleksandrowicz urodził się w 1928 roku w Ostrowiszkach, 15 km od miejscowości Widze, w powiecie brasławskim, w rodzinie Stefani i Waleriana Aleksandrowiczów. Miał trzech braci i trzy siostry. Do 1938 roku mieli oni swoje gospodarstwo, 10 ha, krowy i konie, potem przeniesieni zostali na tzw. kolonię. Utrzymywali się z rolnictwa. W czasie okupacji niemieckiej w latach 1942-1944 Antoni Aleksandrowicz był członkiem jednego z trzech oddziałów AK działających na terenie powiatu. Po wkroczeniu Sowietów jeszcze przez pięć lat wraz z innymi partyzantami, którzy nie zostali wywiezieni na Syberię, ukrywał się w okolicznych lasach. Do domu wrócił dopiero w 1949 roku. Niespełna dwa lata później został aresztowany, kilka miesięcy spędził w więzieniach w Brasławiu, Połocku i Mochylewie, poczym został zesłany do łagru w głąb Rosji (Irkucka obłast, Tajszet rajon). Spędził tam sześć i pół roku. Po powrocie z zesłania zamieszkał w Ostrwiszkach (pracował w kołchozie). Potem przeprowadził się do Dyneburga.
Hrdinové 20. století odcházejí. Nesmíme zapomenout. Dokumentujeme a vyprávíme jejich příběhy. Záleží vám na odkazu minulých generací, na občanských postojích, demokracii a vzdělávání? Pomozte nám!